La Graciosa - piaszczyste plaże, "hajkinkowanie" na Marsie oraz cisza i spokój "daleko od szosy"
La Graciosa - piaszczyste plaże, "hajkinkowanie" na Marsie oraz cisza i spokój "daleko od szosy"
Podczas naszej ostatniej wyprawy na Wyspy Kanaryjskie, postanowiliśmy tym razem ominąć te najbardziej uczęszczane jak Fuerteventura czy też Gran Canaria. Wybór padł na jedną z najmniejszych wysepek archipelagu – La Graciosę.
Powodów naszego wyboru można doszukiwać się wielu, ale tym podstawowym (poza zwykłą ciekawością i odrobiną nonkonformizmu) była chęć „ucieczki” od wszechobecnego zgiełku londyńskiej metropolii...
Nie zawiedliśmy się! Spokój, cisza oraz przepiękne, piaszczyste plaże zaskoczyły nas i oczarowały jednocześnie... brakiem plażowiczów.
Tylko Promem
Wyspa La Graciosa leży około 2 km na północ od Lanzarote. Jest jedną z najmniejszych z wysp archipelagu Wysp Kanaryjskich. Wszystko razem to zaledwie 29 km2.
Jeśli waszą bazą wypadową jest Lanzarote (a zwykle jest), najlepiej jest wynająć za parę Euro samochód, dojechać do miejscowości Órzola, zostawić auto i popłynąć (za kolejne parę Euro) promem.
Sama podróż wzdłuż surowych, skalistych wybrzeży Lanzarote jest atrakcją samą w sobie. Potężne,oceaniczne fale robią duuuuże wrażenie! Polecamy!
Daleko od szosy...
Na tym niewielkim skrawku przestrzeni znalazły swe miejsce tylko dwie osady: Caleta del Sebo i Casas del Pedro Barba. Urocze, wybielone słońcem domki stoją przy spokojnych uliczkach, po których w nieco zwolnionym tempie poruszają się mieszkańcy oraz nieliczni turyści i kilku niemieckich emerytów. Nikt oczywiście nie zamiata ulic bo... wszystkie są piaszczyste!
W głębi lądu wznosi się majestatycznie pasmo trzech wzgórz wulkanicznych, które zdają się zakłócać swą wysokością proporcje otaczającego krajobrazu tej naprawdę niewielkiej wysepki na Kanarach. Warto się tam wybrać w nieco chłodniejszy dzień, ale o tym za chwilę...
Ruch samochodowy na La Graciosa praktycznie nie istnieje. Na wyspie – jak wcześniej wspomnieliśmy - nie ma dróg asfaltowych. Tytuł starego polskiego serialu z lat 70. ub. wieku: „Daleko od szosy” nabiera na tej małej oceanicznej wysepce zupełnie nowego znaczenia... ;)
- Tytuł starego polskiego serialu z lat 70. ub. w. „Daleko od szosy” nabiera na tej małej oceanicznej wysepce zupełnie nowego znaczenia...
JAk się Poruszać?
Hmmm... to zależy od pory roku... W „zimie” (jeśli w ogóle można użyć tego słowa), kiedy jest nieco chłodniej (ale nie na tyle żeby przywdziać jakieś ciepłe odzienie), stary sprawdzony "bicykl" wydaje się najodpowiedniejszym środkiem lokomocji...
Kiedy nadchodzi „lato” (w tym okresie kusi każdego aby wybrać opcję na "full monty"), przemieszczanie się „per pedes” to chyba jedyna opcja, jeśli chcemy uniknąć odwodnienia lub porażenia słonecznego.
Tak przy okazji, wypożyczalnia nieco "rozgruchotanych", ale "ciągle na chodzie górali" znajduje się niedaleko przystani promowej.
Co Warto zaobaczyć czyli Wyprawa na marsa...
Na liście każdego z odwiedzających La Graciosę, powinien znaleźć się oczywiście Park Krajobrazowo-Przyrodniczy Parque Natural Archipiélago Chinijo. Polecamy w szczególności „przyhajkinkowanie”*) na w/w wzgórza wulkaniczne: Montana del Mojon, La Aguja Grande i La Aguja Chica. Krajobraz iście marsjański... Brakuje tylko plantacji kartofli założonej przez Mata Damon’a (tego z filmu „Marsjanin” dla niewtajemniczonych).
Dla tych, którzy wolą „wakacje na delfina”, czyli wylegiwanie się na plaży z „przewrotką” na drugi bok co 15 minut dbając o równomierny dostęp ultrafioletu do każdej płaszczyzny ciała (także tej pod "płetwami":), polecamy oczywiście... plaże! Są piaszczyste w odróżnieniu od tych ciemnych, wulkanicznych, jakie dominują na sąsiadującej na Lanzarote. Ciągną się kilometrami i przypominają nieco te nad polskim Bałtykiem. Ich największą zaletą jest jednak... pustka! Turystów prawie nie ma, a ci którzy zdecydowali się na kąpiel słoneczną, giną w falującym z gorąca powietrzu okolicznych wydm.
Playa Francesa, Playa La Cocina (Montaña Amarilla), czy też Playa de la Cocina to tylka kilka, których rozkoszy zażycia polecamy.
TIP: Piasek jest bardzo gorący, a słońce praży. Weźcie ze sobą klapki, dużo wody i jakiś parasol.
Wieczorem, po „mordędze” cudownego „nic nierobienia” albo wyczerpującego „haikinkowania na Marsie”, warto „wrzucić coś na ruszt” w jednej z lokalnych restauracyjek w Caleta del Sebo (nie jest ich wiele).
Powrót na Lanzarote tym samym promem z portu w Caleta del Sebo.
Zachęceni? Przejrzyjcie nasze oferty wakacyjne na Lanzarote i na La Graciosa!
*) "Przyhajkinkowanie" tudzież "hajkinkowanie" to nasz nowy twór lingwistyczny żywcem wzięty i spolszony z języka angielskiego "hiking" = wędrować (np. po kniejach).
Inspiracje na Wakacje
Więcej inspiracji na wakacje
Bilety lotnicze Economy, Business i First Class. Czy warto dopłacić?
Dokąd najlepiej w zimie polecieć na wakacje, aby było ciepło?
Tagi
Najnowsze artykuły
020 8840 8883
Prześlij Swoją Opowieść
Potrzebna pomoc?
Prześlijcie swoje wspomnienia z wakacji. Najlepsze opublikujemy na naszej stronie:)
Zadzwońcie lub napiszcie do nas! Doradzimy i pomożemy wybrać wymarzone wakacje! Każdą ofertę dopasujemy do Waszych potrzeb!
020 8840 8883